wtorek, 29 stycznia 2013

Skarby

Lecim dalej z tą Chmielewską. Nad tą okładką (oraz ilustracjami) załamywała ręce sama Autorka, pytając, kto dopuścił do druku takie ohydztwo - i otrzymując odpowiedź, że "dzieci takie lubią". Cała historia opisana jest w Autobiografii, niestety nie pamiętam, w którym tomie.




8 komentarzy:

Winky pisze...

JYEYZAS, to wygląda jak bardzo brzydka okładka do książkowej adaptacji "Zejścia", a ie książka dla dzieci. o_O

Piotr Vivaldi Sarota pisze...

Gdzieś chyba mam jeszcze to wydanie ;p

Anonimowy pisze...

I po tym wszystkim, ona ma jeszcze czytelników.

kajaanna

zen_OFF pisze...

Ja nie wiem, skąd ludzie biorą informacje "co lubią dzieci". Przecież tej okładki nikt zdrowy na umyśle nie polubi. Nawet dziecko.

Tiganza pisze...

o!!! znalazłam coś, co może uczynić wiele radości w tę deszczową noc!
prosz:
http://www.joemonster.org/art/19769/Najgorsze_okladki_i_tytuly_ksiazek

Anonimowy pisze...

Mam tę książkę, mam tę książkę! Ale przyznam, że większy wtf czuję, patrząc na żabiooczną okładkę "Nawiedzonego domu".

Reni pisze...

ha, mam to wydanie ;)

Anonimowy pisze...

Jako dziecko w wieku dziesięciu lat postanowiłam się wypowiedzieć. Boje się tej okładki! Tytuł też nie powala, ale okładka gorsza. Dzieci zresztą w tych czasach nad okładką zastanawiają się, czy ona jest obrzydliwa czy do przeżycia? Ta należy do pierwszej grupy, co po prostu odtrąca.

Drogi zen_OFF-ie!
Dzieci są wyjątkowo wybredne na okładki i rzadko się zdarza, aby zaliczyły je do pierwszej grupy.

Okładka ma być prosta, ładnie zrobiona i związana z fabułą.

Pozdro dla kury.