Lecim dalej z tą Chmielewską. Nad tą okładką (oraz ilustracjami) załamywała ręce sama Autorka, pytając, kto dopuścił do druku takie ohydztwo - i otrzymując odpowiedź, że "dzieci takie lubią". Cała historia opisana jest w Autobiografii, niestety nie pamiętam, w którym tomie.
8 komentarzy:
JYEYZAS, to wygląda jak bardzo brzydka okładka do książkowej adaptacji "Zejścia", a ie książka dla dzieci. o_O
Gdzieś chyba mam jeszcze to wydanie ;p
I po tym wszystkim, ona ma jeszcze czytelników.
kajaanna
Ja nie wiem, skąd ludzie biorą informacje "co lubią dzieci". Przecież tej okładki nikt zdrowy na umyśle nie polubi. Nawet dziecko.
o!!! znalazłam coś, co może uczynić wiele radości w tę deszczową noc!
prosz:
http://www.joemonster.org/art/19769/Najgorsze_okladki_i_tytuly_ksiazek
Mam tę książkę, mam tę książkę! Ale przyznam, że większy wtf czuję, patrząc na żabiooczną okładkę "Nawiedzonego domu".
ha, mam to wydanie ;)
Jako dziecko w wieku dziesięciu lat postanowiłam się wypowiedzieć. Boje się tej okładki! Tytuł też nie powala, ale okładka gorsza. Dzieci zresztą w tych czasach nad okładką zastanawiają się, czy ona jest obrzydliwa czy do przeżycia? Ta należy do pierwszej grupy, co po prostu odtrąca.
Drogi zen_OFF-ie!
Dzieci są wyjątkowo wybredne na okładki i rzadko się zdarza, aby zaliczyły je do pierwszej grupy.
Okładka ma być prosta, ładnie zrobiona i związana z fabułą.
Pozdro dla kury.
Prześlij komentarz