niedziela, 6 stycznia 2013

Czarnoksiężnik z Archipelagu

A dzisiaj - klasyka klasyki, czyli "Czarnoksiężnik z Archipelagu" Ursuli K. Le Guin w niezapomnianym wydaniu Phantom Pressu.

Podziwiajcie!



Za okładki odpowiedzialny był: w trzech pierwszych tomach Krzysztof Izdebski, w czwartym Marcin Konczakowski. W tym ostatnim urzeka zwłaszcza tłuste dzieciątko, jak z XIX-wiecznej fotografii, które do treści książki ma się nijak (w ogóle kwestia "okładka a treść książki" wymaga szerszego omówienia!).


Książki wydawane były w latach 1990-1991, a wydawnictwo w tym czasie najwyraźniej samo nie wiedziało, jak się nazywa:


(nazwa podawana w samych książkach, to z kolei "Phantom Press International")

W dodatku pamiętam, że Czarnoksiężnika z okładki Grobowców Atuanu, widziałam też na... okładce jakiejś kasety z piosenkami religijnymi!

A ponieważ mam w domu jeszcze trochę fantastyki z wczesnych lat 90-tych, możecie spodziewać się kolejnych cudów :)

10 komentarzy:

Piotr Vivaldi Sarota pisze...

Nie wiem, czy to też robota PP, ale Le Guin w ogóle miała pecha do starych wydań swoich książek. Jak sobie przypomnę okładkę "Świata Rocannona" to do dzisiaj chce mi się śmiać...

kura z biura pisze...

Świat Rocannona też tu zagości... O ile dobrze pamiętam, to był Amber, który w owych czasach miał zasadę dawania na okładkę przypadkowej grafiki fantasy, która z treścią nie miała przeważnie NIC wspólnego.

szarosen pisze...

Biedna Ursula, osobiście przepadam za jej książkami, ale nie miała szczęścia ani do ekranizacji, ani do wydań... Przy okazji, dzięki Ci Kuro za tego bloga, jest genialny. ;D Obserwuję.

(Azu)

Babatunde Wolaka pisze...

Amber pod tym względem faktycznie trudno przebić, ale Zysk i S-ka też często rzucał na okładkę przypadkowe grafiki.
Czy można nadsyłać własne propozycje?
Hasło "shtworl" idealnie opisuje większość okładek tego typu.

kura z biura pisze...

Oczywiście, nadsyłaj!

Robert Smyka pisze...

To była czwarta z serii? Byłem przekonany, że mam całą trylogię, a tu proszę....

Wiewiur pisze...

Te chociaż pobieżnie mają związek z treścią. Czego nie można powiedzieć o Świecie czarownic (z wyjątkiem serii o gryfie).
A jeśli chodzi o ilość to było ich nawet więcej niż cztery, ale dalszych już nie czytałam.

Megapodius pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Megapodius pisze...

W wydaniu Prószyńskiego i S-ki też byly pomysły aż za "fantastyczne" http://i-ksiazka.pl/foto/pelne/0/156.jpg
http://d.wiadomosci24.pl/g2/43/82/67/166793_1288546629_abaf_p.jpeg

Unknown pisze...

Biedna Ursula. Czytam właśnie Ziemiomorze!